Wysłany: 20-06-2007, 14:18 Casa Marina Beach & Reef, Sosua
Hotel Casa Marina spełnił moje oczekiwania
Ja byłam rok temu w Sosua i bardzo sobie chwalę. Hotel nazywał się Casa Marina. To największy kompleks w mieście i chyba najsławniejszy.
Zbudowano go na prywatnej rafie przy plaży, dokładnie jest położony w rejonie El Batey. 10 min. od lotniska PP, 30 min. do Puerto Plata. Hotel ma 3 restauracje, oferujące wyżywienie w formie bufetu, 4 bary, bar przy basenie, 2 baseny i butik (szaleństwo zakupów) Pokoje bardzo przyjemne: łazienka z prysznicem, balkon, telefon, telewizja kablowa, klimatyzacja. Pokoje czyste i zadbane.
Hotel All Inclusive, wszystkie posiłki są wliczone w cenę pobytu, również napoje i lokalne alkohole.
Rozrywka: sporty wodne, wycieczki rowerowe, połów ryb, dyskoteka, klub plażowy i co chyba dla mnie było najważniejsze codzienny transport do Cabarete i Sosua.
Hotel Casa Marina Beach & Reef należy do sieci Amhsa Marina
" (...) Po 15 minutach docieramy do punktu przeznaczenia. Składający się z 2 hoteli Casa Marina Beach i Casa Marina Reef kompleks jest jednym z największych w Sosua. Zbudowany na prywatnej rafie w zacisznym El Batey. To tutaj spędzimy 2 tygodnie.
Na recepcji prześliczna, młoda dziewczyna wręcza nam fiołkowe opaski i klucz do pokoju. Oznajmia, że to jeden z lepszych pokoi. Mąż podskakuje do góry i wlepia jej w policzek buziaka. Dziewczyna sprawia wrażenie zakłopotanej, ale jej twarz rozjaśnia się w uśmiechu. Przez chwilę zastanawiam się, czy nie zdzielić męża torbą po głowie ... Ale ostatecznie nie komentuję tego wybryku.
Pokój znajduje się na drugim piętrze. Widok na morze częściowo zasłonięty przez korony drzew. Za to w całości otwiera się na jeden z basenów. Widać również bar przy plaży i część stołówki.
Na balkonie dwa krzesełka i stolik. Łazienka z wanną, prysznicem i WC. Pokój ładny i czysty. Dwa ogromne łóżka, TV sat, telefon, klimatyzacja, sejf (za opłatą).
Po kolei bierzemy prysznic. Potem stajemy na balkonie chłonąc wilgotny zapach nadciągającej nocy. Do uszu docierają dźwięki latynoskiej muzyki i szum ... Fale rozbijają się o skalisty brzeg ... szemrają huśtane wiatrem palmowe liście.
Robi się późno i zmęczenie daje o sobie znać. Schodzimy na kolację. Jem z umiarem, chociaż oczy próbują wszystkiego ... Prześlizgują się leniwie po potrawach, sałatkach, owocach i słodkościach. Kawa ma niepowtarzalny smak ...
Po posiłku idziemy jeszcze na plażę. Przysiadam na leżaku pod palmami. Tyłem do kolorowych świateł, lampek i neonów. Patrzę na chłopaków podchodzących do niknącego w ciemnościach nocy - oceanu. Słyszę ich śmiech i donośny, ale życzliwy głos pędzącego z przeciwnej strony strażnika - “manana”. Przykra wiadomość ... Nasz nowy znajomy nie rozumie po angielsku. My nie znamy hiszpańskiego. Pojedyncze angielsko-hiszpańskie słówka i gestykulacja przynoszą dużo śmiechu. To krótkie spotkanie zaowocuje próbami rozmów przez większość następnych dni. I miłym zdaniem, którym nas zawsze żegnał: “Amigos para siempre”.
Mimo straszliwego zmęczenia udajemy się na dzisiejsze show. Jest 21:00 czasu dominikańskiego. Na rozpisce znalezionej w pokoju napisano, że występ zaczyna się za pół godziny. Najwyższy czas wyjść. Nie znamy jeszcze rozmieszczenia w kompleksie. Ale już wiemy, że przedstawienia odbywają sie w amfiteatrze na terenie drugiego hotelu Casa Marina Reef. Trafiamy bez większych kłopotów. Show ma ciekawą tematykę – "Piraci".
Oglądamy bez większych emocji. Zmęczenie? Pod koniec występów nasz przyjaciel zostaje wciągnięty na podium. Podskakuje rytmicznie w parze z wysoką, ubraną na kolorowo animatorką. Z odległości w jakiej siedzę trudno nie zauważyć szerokiego uśmiechu, który przylepił mu się do twarzy.
To był wyjątkowo długi, obfitujący w emocje dzień.
• • •
Rano okazuje się, że mamy zapchany zlew. Nic nowego. Zdarzały się gorsze rzeczy. Schodzimy na śniadanie. Rozkoszny zapach kawy wabi mnie z daleka ... Posiłki w formie bufetu. Pełne wyżywienie. W oczy rzucają się krzesełka dla niemowląt ustawione przy kilku stołach.
Po posiłku robimy obchód, trzeba poznać otoczenie.
Nasz hotel ma 4 gwiazdki. Plaża nie poraża oczu bielą tak, jak w Bavaro. Tutaj, na północnym wybrzeżu drobne, piaskowe ziarenka mają barwę złota.
Fale są duże, a tafla oceanu zachwyca lśniąc w różnych odcieniach metalicznego granatu. Po obu stronach plaży wysokie, porowate skały. Na bursztynowym piasku pełno niebieskich leżaków i parasoli. Leżaki mamy wliczone w cenę pobytu. Za parasolki trzeba zapłacić. Jak komu wygodnie 3 dolary lub 100 pesos.
Kompleks ma 5 restauracji: 2 x bufet, włoska, meksykańska i restauracja z grillem częściowo za opłatą (wymagana wcześniejsza rezerwacja). Recepcja, lobby i 8 barów - do dyspozycji klienta. Butik, salon fryzjerski, sklepy z pamiątkami – wszystko pod ręką. Również lekarz i opiekunka do dziecka (za opłatą oczywiście ). Dyskoteka znajduje się na terenie naszego hotelu - Casa Marina Beach, ale za napoje w barze trzeba płacić.
Kompleks posiada 3 baseny ze słodką wodą otoczone licznymi leżakami. Trzy jacuzzi i tarasy do opalania z widokiem na ocean. Ręczniki kąpielowe przy plaży wliczone w cenę.
Jeśli chodzi o rozrywkę: tenis stołowy, bilard, siatkówka plażowa, aerobik ( w basenie i na plaży), piłka wodna, piłka nożna, rowery (1h dziennie), windsurfing, kajaki. Za opłatą masaże, narty wodne, skutery, wędkowanie na otwartym oceanie, tenis (3 korty) i jazda konna. Mam nadzieję, że nic nie pominęłam ...
Raz w tygodniu muzyka na żywo. Shows co wieczór o 21.30. Każdego dnia inny repertuar. Jaki? Można się dowiedzieć z tablicy umieszczonej przy jednym z basenów. Przed obiadem wychodzimy na miasto (...)
Wracamy do pokoju. Wpadamy na sprzątaczkę i mężczyznę pchającego wózek z ręcznikami. Mówimy o zepsutym zlewie wlepiając mu do ręki dolara. Zaskakuje nas jego błyskawiczna reakcja. Wchodzi z nami do pokoju, łapie słuchawkę telefonu i zgłasza problem. Z doświadczenia wiemy, że załatwianie takich spraw mocno się przeciąga w czasie, więc nie nastawiamy się na szybkie zlikwidowanie problemu.
Idziemy na obiad. Ryby, panierowane filety z kurczaka, owoce morza, lazania ... Wybór jest tak duży – że aż trudny. Nie pomaga nawet umieszczona przy każdej potrawie nazwa. Ale jedzenie tutaj jest naprawdę dobre. Opada mi szczęka, kiedy na talerzu męża dostrzegam sos z mięsem mątwy. Oj będzie draka! On nie cierpi owoców morza !!! Kończy się na strachu.
Po obiedzie pędzimy prosto do pokoju. Chcemy pobyczyć się na plaży. Wpadam do łazienki, sprawdzam zlew i ... Jestem mile zaskoczona. Problem zniknął! Dzwonimy jeszcze do naszego przyjaciela - Zenka, który mieszka w Barahonie i umawiamy się na odwiedziny.
Zachód słońca na Dominikanie jest piękny, ale czasem nie dorównuje temu nad Morzem Bałtyckim. Z całym sprzętem idziemy na pobliską skarpę. Zaraz za nią zaczyna się plaża należąca do innego obiektu. Na wydeptanej ścieżce, gdzieś między jednym hotelem, a drugim stajemy i nagrywamy rozbijające się o skały fale.
Między tutejszym wybrzeżem, a tym w Bavaro jest kolosalna różnica. Ale każde z nich skrywa swoje własne piękno. Na zachód słońca nie czekamy długo.
Gdyby mnie ktoś kiedyś zapytał, jak jednym słowem nazwać zachód słońca na Dominikanie tak, by w tym jedynym wyrazie zawrzeć wszystko, bez wahania odpowiem ... Chwila. W tym zakątku świata słońce niknie w oczach. Patrzysz. Widzisz jaśniejącą, gorejącą tarczę. Chłoniesz jej piękno. A kiedy na chwilę odwrócisz głowę jej już nie ma.
Wracając z plaży spotykamy naszego ulubionego strażnika. Siedzi pod palmami na skraju łódki i macha do nas z daleka. Jest strasznie sympatyczny. Bardzo wolno, cedząc słowa próbuje nam coś przekazać. Kurcze, dlaczego człowiek jest czasem taki leniwy. Można było przyswoić sobie więcej hiszpańskich słówek, ale sie nie chciało. Rozumiejąc niektóre wyrazy, a reszty się domyślając stwierdzamy, że całą noc spędzi na plaży stróżując. Żegna nas słowami: ”Bueno sueno”.
Idziemy na shows. W porównaniu do tych z wcześniejszych hoteli jest ... słabe. Ciężko nam wysiedzieć do końca (...)
• • •
Ten dzień poświęcamy na ... relaks. Śniadanko i plaża. Obiad i basen. Spotykamy Żenię. Gawędzimy z nim trochę. Chłopak opowiada o mieście i jak mu się tu żyje. Bardziej niż Sosuę poleca Cabarete. Jest miły, sympatyczny i bezinteresowny. Umawiamy się z nim na jutro.
Cały dzień zamierzałam wylegiwać się na piasku, ale nie mogę ... nosi mnie z miejsca na miejsce. Nie kuszą mnie nawet kolorowe drinki. A szkoda. Kiedy ma się coś na wyciągnięcie ręki to się z tego nie korzysta. A potem pozostaje żal i niedosyt.
W pobliżu stołówki jest punkt, gdzie sprzedawane są wycieczki. Mamy zamiar wykupić jeszcze jedną wyprawę, ale przy stoliku nikogo nie ma. Trudno. Przed hotelem, na rogu ulicy znajduje się biuro wycieczkowe. Tu można wygodnie usiąść przy wiatraczku i spokojnie obejrzeć filmik dotyczący wybranego miejsca. W hotelu takiej możliwości nie ma. Mężczyzna proponuje nam kilka wypadów, ale nas interesuje tylko jeden. Nie namawia nas na siłę i jeszcze schodzi z ceny. Kupujemy bilety do Ocean World na dzień jutrzejszy. Wracamy do hotelu.
(...) Pora kolacji. Patrząc na potrawy widzi się wpływ europejski i indiański. Smakują wyśmienicie. A kawa jeszcze lepiej. Wypijam filiżankę ... potem drugą i trzecią. Ależ mi będzie tego brakowało! Chłopaki raczą się tequilą. Zapadła ciepła noc. Od ciemnego oceanu wieje ciepły wiatr i tequila też jest ciepła. Udajemy się jeszcze na shows ... a potem do łóżka.
Zalezy na co sie nastawisz. Pokoje nie maja jakiegos wysokiego standardu ale mi potrzebne bylo tylko loze do spania. Obiekt ogolnie pozytywnie oceniam, baseny wypasione, rafa koralowa za rogiem, pyszne drinki w barach :) jedzonko tez wporzadeczku, show codzienne dawalo rade, pogoda dopisala, no i zycie nocne poza resortem jest po prostu wypasne :D podsumowujac : bardzo udane wakacje, hotel sprostal moim wymaganiom. Zycze udanego odpoczynku.
Jesli ktos z Was byl w tym hotelu to prosilabym o informacje na jego temat, zarowno pozytywne jak i negatywne, jakie macie odczucia i czy zawiedliscie sie na czyms? jakies porady i sugestie? my lecimy w przyszlym miesiacu, jak wroce to dam Wam znac jak bylo i czy moje oczekiwania zostaly spelnione, czy sie rozczarowalam. pozdrawiam wszystkich Uzytkownikow
Hotel sprostal moim skromnym oczekiwaniom, jedzenie OK, klimat OK, pokoje moze nie nalezaly do rewelacyjnych ale ja tam malo czasu spedzalem ;) ogolnie klimat pozytywny, za male pieniadze w sam raz. Tu masz pare fotek z Casa Marina Reef, Sosua i okolicach, ktore robilem w lipcu. pozdrawiam i zycze udanych wakacji :)
sirga, macie piękne fotki z tego hotelu. Moi znajomi wybierają się na wiosne do Sosua szukają czegoś all więc im poleciłem ten hotel. Zdjęcia im się również podobały. Oni jadą tam z 4 latkiem a ty pisałaś coś o jaszczurkach na terenie hotelu więc tym bardziej poparli mój wybór.
To naprawdę niezły hotel. Mam się tam bardzo podobało i myślę, że twoi znajomi się nie zawiodą. Jaszczurek tam nie brakuje Również nocą cały kompleks ładnie i kolorowo wygląda.
klimat OK, pokoje moze nie nalezaly do rewelacyjnych ale ja tam malo czasu spedzalem ;) ogolnie klimat pozytywny, za male pieniadze w sam raz. Tu masz pare fotek z Casa Marina Reef, Sosua i okolicach, ktore robilem w lipcu. pozdrawiam i zycze udanych wakacji :) ???
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum